sobota, 18 grudnia 2010

Drzwi

















Scena z Drzwi Gnieźnieńskich: męczeństwo św. Wojciecha


Na drzwiach ponieśli go Świętojańską…

Patrzę na wasze fotografie i widzę dziesiątki
drzwi: dziecko przybite do drzwi wołyńskiej
chaty płonące drzwi warszawskich kamienic
wsparte o drzwi stodoły trupy chłopców z lasu

drzwi chroniące Żydów rannych chorych na głowę
słuchaczy tajnych kompletów żołnierzy podziemia
zaminowane radiostacjami powielaczami prochem
tłumiące odgłos modlitwy z klasztornych cel

kto przekroczył drzwi już nie wracał – zapadał
się pod ziemię jakby stracił moc w kościach
albo znalazł dla siebie jakąś nową ojczyznę
i zdezerterował licząc na śmiertelne alibi

nawet te – zdawałoby się – zamknięte na amen
drzwi krematorium komory gazowej ubeckiego
więzienia w końcu musiały się otworzyć i przechodziliście
przez nie jednakowo martwi i wolni

na dworze padał gęsty śnieg gdy ślepy strażnik
ścierał z drzwi napis: K + M + B ale trzej królowie
zdążyli zniknąć w oddali i było już za późno
na unieważnienie znaków stanowczo za późno


(wiersz z tomu "De profundis")