poniedziałek, 26 marca 2018

Ani kroku wstecz

Polska to nie koncern, który może sobie pozwolić na rezygnację z kontrowersyjnej reklamy. 

Felieton ukazał się w tygodniku "Sieci" nr 12/2018

Pamiętają państwo incydent sprzed kilkunastu lat, gdy uczniowie jednej z toruńskich szkół włożyli nauczycielowi na głowę kosz na śmieci? Obawiam się, że z podobną sytuacją mamy dziś do czynienia w polityce międzynarodowej. Pan od historii, dobroduszny dziadek w niemodnej marynarce, to Polska. Klasowi zwyrodnialcy to Izrael, USA i kilka państw europejskich, które gardzą wiedzą historyczną. Przez wiele semestrów nauczyciel próbował zaszczepić w uczniach miłość do historii, ale – przyznajmy – robił to niezbyt zajmująco. Zamiast posiłkować się multimediami, mruczał coś pod wąsem, przekonany, że gówniarze znają podstawowe fakty i daty. Nikt go nie słuchał. Każdy tuman podczas lekcji siedział z nosem w ajfonie. A kiedy dziadek zapowiedział sprawdzian, cała klasa się zbuntowała i zaczęła znęcać się nad Bogu ducha winnym pedagogiem.

Pytanie: jak powinien zareagować dziadek? A. Zrezygnować z przeprowadzenia sprawdzianu i zabrać swoich prześladowców do McDonald’s („No i fajnie!”). B. Pertraktować z matołami w sprawie przesunięcia terminu. C. Zacząć wywoływać uczniów do tablicy, nękać ich kolejnymi sprawdzianami i konsekwentnie wlepiać pały. Zwolennicy bezstresowego wychowania z pewnością odpowiedzą, że nauczyciel musi przejść na wcześniejszą emeryturę, bo „nie radzi sobie” z młodzieżą. Ja uważam, że ma obowiązek podjąć walkę o godność, nie tylko własną. Jest przecież oczywiste, że jeśli da się zastraszyć chuliganom, runie autorytet szkoły. Każdy głupi będzie mógł się popisywać błędami kardynalnymi, np. o „polskich obozach koncentracyjnych”, mając świadomość, że ujdzie mu to na sucho.

Im bardziej rozbrykana jest młodzież (USA ur. 1776, Izrael ur. 1948), tym więcej publicystów radzi staremu belfrowi (ur. 966), żeby odpuścił. O tym, że Polska powinna wycofać się z nowelizacji ustawy o IPN, mówią już nie tylko wrogowie rządu, ale i porządni ludzie. „Dzisiaj potrzebujemy przede wszystkim spokoju” – twierdzi prof. Andrzej Nowak. „Wyborcy PiS są dużo bardziej racjonalni, niż im się to wmawia. Doceniają, że rząd podjął próbę zablokowania ogromnych kłamstw. I są w stanie przyjąć do wiadomości to, że wskutek splotu wielu czynników trzeba się z tego wycofać. Ze względu na nabuzowanie niechęcią wobec Polaków w Izraelu. Ze względu na nierozumienie pojęcia penalizacji za słowo przez Amerykanów” – precyzuje Michał Karnowski.

A ja, jak przystało na poetę, teatralnie chwytam się za głowę i pytam głośno: czego się boicie, panowie? Czy naprawdę wierzycie, że strategiczne relacje między państwami buduje się na afektach: wzajemnych sympatiach, zgodnej interpretacji przeszłości, dążeniu do jedności w sferze symbolicznej? Czy wydaje wam się, że wojska amerykańskie stacjonują w Polsce dlatego, że jesteśmy „najbardziej proamerykańskim narodem na świecie”? Moim zdaniem, nasze przyjazne gesty wobec USA nie mają tu żadnego znaczenia. Jedynym powodem, dla którego mocarstwo zza oceanu zainteresowało się bezpieczeństwem Europy Środkowej, jest jego własny interes. Jeśli ten interes okaże się priorytetem Białego Domu, amerykańscy chłopcy nadal będą wspierać naszych żołnierzy w zabezpieczaniu wschodniej flanki NATO. A jeśli z powodu nowelizacji ustawy o IPN zostaną odwołani, będzie to znaczyło, że amerykańska polityka w Europie Środkowej od początku była fikcją. I cóż nam po takim sojuszniku?

Polska to jest wielka rzecz. To nie koncern, który w obawie przed utratą klientów może sobie pozwolić na rezygnację z kontrowersyjnej reklamy. Właśnie ogłosiliśmy światu, że jesteśmy dumni z naszej świętej historii, a ci, którzy zechcą pisać ją na nowo, muszą liczyć się z przykrymi konsekwencjami. Nowa ustawa o IPN ma fundamentalne znaczenie dla naszej tożsamości, a bitwa z jej krytykami to początek obliczonej na pokolenia wojny o prawdę historyczną. Dlatego zwracam się do polskiego rządu: ani kroku wstecz. Jeśli teraz wywiesimy białą flagę, żadne filmy czy wysiłki naukowców nie zrównoważą poniesionych strat. Świat uzna, że wprowadzając ustawę, z której szybko się wycofaliśmy, chcieliśmy go oszukać. I będzie pozamiatane.

A poza tym uważam, że Pałac Kultury i Nauki im. Józefa Stalina musi zostać zburzony.

niedziela, 4 marca 2018

Moda polska

Korneli Szlegel, Pułaski w Barze (fragment)




Państwu Justynie i Andrzejowi Nowakom

Pod sztucznym daktylowcem w śródmieściu Warszawy
rozsiadły się dwa diabły na skrawku murawy
starszy miał w małym palcu wszystkie grzechy świata
młodszy uczył się fachu głównie na Polakach
wzbudzając w nich stopniowo wstręt do samych siebie
oba były uznane za non gratae w Niebie
lecz pod fałszywą palmą czuły się swobodnie
trwało lato spaliny wisiały nad rondem
w słońcu topił się asfalt pies spał obok słupa
przechodnie narzekali na „piekielny upał”
po rozżarzonych szynach sunął tramwaj z Pragi
ale na diabły nikt tu nie zwracał uwagi

siedziały zamyślone jak siedzą chimery
na balustradzie starej paryskiej katedry
co wzmagało francuskie wpływy w tych rejonach
i tak spore ze względu na pomnik de Gaulle’a
pracy miały niewiele – wciąż ich ktoś wyręczał
na placu Zbawiciela stała sztuczna tęcza
a media podawały od lat jak na tacy:
nie ma w świecie idiotów większych niż Polacy
nagle sięgnął do torby dwustuletni diabeł
i nad kradzionym rogi schyliwszy obrazem
rozpoczął coś jak luźny historyczny wykład
on mówił – starszy słuchał lecz się nie odzywał

– Nie wiem, kogo dziś jeszcze Grottger może wzruszać.
Tylko spójrz na tych mężczyzn w zgrzybiałych kontuszach.
Klęczą w lasku, z którego widać Lanckoronę,
i pod wąsem mamroczą „Pod Twoją obronę”.
Dział nie mają, bo piękniej błyszczą karabele.
Do wojaczki się garną, lecz nigdy w niedzielę.
Każdy nosi na piersi ryngraf z Matką Boską,
a przeciw nim wybornie wyszkolone wojsko
hrabiego Suworowa – to był świetny strateg.
Wiedział, kiedy bić z armat, a kiedy ciąć batem.
Można nawet powiedzieć, że sokolim wzrokiem
i śmiałością decyzji wyprzedzał epokę.

A ci konfederaci od siedmiu boleści
na wojennym rzemiośle znali się jak dzieci:
Świętej Trójcy kazali pilnować okopów
i myśleli, że będą mieli święty spokój.
Mówiono im „zawróćcie” – była na to szansa –
a oni że z królami nie będą w aliansach.
Przewodził im – a jakże – ojczulek z karmelu.
Żadnego realisty w tłumie wizjonerów!
tu przerwał bo na rondzie zderzyły się auta
i ktoś tubalnie kogoś odsyłał „do diabła”
przez chwilę strzygł uszami przechwytując słowa
lecz w końcu machnął łapą i kontynuował:

– Jakie to wszystko śmieszne, cóż za egzaltacja!
Szlachecka zbieranina od Sasa do Lasa.
Gest Rejtana na Sejmie, najeżone kosy,
krakowskie rogatywki, śpiewy wniebogłosy.
Budzący się w Karpatach baśniowi rycerze,
książę, który „z honorem” utonął w Elsterze.
I tak przez całe dzieje – rupiecie szkaradne:
jakiś sztandar ukryty w wiejskiej skrzyni na dnie,
czarne sukienki kobiet, powstańskie czamary,
ślepa wiara w to wszystko, co jest nie do wiary.
Krzyżyki wystrugane z drewna olchowego,
szary mundur marszałka, włosy Słowackiego.

zanim skończył diatrybę jeszcze mięsem cisnął
a potem głos mu zabrał sędziwy Mefisto:
– Wykonujesz dla Piekła wspaniałą robotę,
mówiąc im, że są w świecie najgłupszym narodem,
lecz nie potrafię pojąć, żeś sam w to uwierzył.
Ludziom kłamię codziennie, ale bądźmy szczerzy:
gdyby nie te rupiecie, gdyby nie ta pamięć,
dawno byśmy im skradli gwiaździsty dyjament,
który całkiem rozumnie chowają w popiele.
Skąd w tobie ta gorączka, strącony aniele?
Skąd w tobie tyle żalu i kompleks teutoński?
Zdradź mi swoje nazwisko! 
– Jestem – Wielopolski.

Pierwodruk: "Arcana" nr 138 (6/2017)

czwartek, 1 marca 2018

„Epigonia” w „Antologii Niepodległości”

W środę w Pałacu Prezydenckim została zainaugurowana siódma edycja akcji Narodowe Czytanie. 

Z okazji stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości Para Prezydencka zaproponowała do całorocznej lektury 44 teksty współtworzące „przekrojowy obraz kultury i literatury narodowej – od średniowiecza po współczesność”. Miło mi poinformować, że na liście utworów włączonych do „Antologii Niepodległości” znalazł się mój wiersz „Epigonia”.