Wpis do sztambucha z okazji
jubileuszu „Almanachu Prowincjonalnego”.
Tercet moich przyjaciół podczas wieczoru jubileuszowego 13 maja 2017 r. Od lewej: Miloš Doležal, Andrzej Babuchowski, Marek Rapnicki. Wyżej portret Wojciecha Kilara. Fot. Anna Łapka. |
Pierwsze skojarzenie z Raciborzem: matecznik słowa. Miejsce podobne do winnicy, w której uprawiane są rzadkie odmiany winorośli, wymagające wyjątkowo cierpliwej i troskliwej pielęgnacji.
Drugie skojarzenie: przestrzeń spotkań ponad granicami. Brama szeroko otwarta, z perspektywy północy – na kulturę czeską, z perspektywy południa – na kulturę polską. Słowiański raj dla poetów i tłumaczy, który cyklicznie znajduje odzwierciedlenie w „Almanachu Prowincjonalnym”.
Trzecie skojarzenie: teatr poezji. Wiersze odczytywane ze sceny Raciborskiego Centrum Kultury, dialogujące ze światłem, muzyką i ciszą. Zdolne do poruszania słuchaczy, bo oprawione w ramy spektaklu.
Czwarte skojarzenie: młodzież. W żadnym innym mieście nie spotkałem tylu wrażliwych młodych ludzi, twórczo zaangażowanych w kulturę. Jestem pewien, że doświadczenie dzielenia się słowem to wciąż ważna cząstka ich życia.
Piąte skojarzenie: hodowca winorośli. Człowiek, który w raciborskim mateczniku słowa odgrywa tę samą rolę, jaką odgrywał Piotr Skrzynecki w krakowskiej Piwnicy pod Baranami. Tu muszę się przyznać, że aby nie stawiać mojego przyjaciela w niezręcznej sytuacji, trochę namieszałem w rankingu skojarzeń. Może zacznę od początku... Pierwsze skojarzenie z Raciborzem: Marek Rapnicki.