W nowym „Toposie” (2020 nr 2) w ważnej dla mnie rozmowie z Małgorzatą Juda-Mieloch opowiadam m.in. o biografii Wierzyńskiego, swoim egoizmie, powołaniu i poczuciu spełnienia, miejscu w kanonie lektur, rozpadzie kultury.
Fragment na zachętę:
Od ukończenia tomu „Polonia aeterna” mam poczucie, że w poezji napisałem już wszystko, co miałem napisać. Spotkałem „Miłość, która gwiazdy porusza i słońce” i z jej pomocą zbudowałem kosmos, który w moim rozeznaniu jest pełnią. Ma swoje morza i lądy, otchłanie i gwiazdy na niebie, proste ścieżki i labirynty, a przede wszystkim pulsuje życiem. Oczywiście, może się zdarzyć, że jeszcze coś do tego dzieła dopiszę, bo „Duch wionie, kędy chce”, ale dziś wydaje mi się to mało prawdopodobne. (...) Wierzę, że kiedyś teologowie opiszą duchową konstrukcję tego kosmosu, kartografowie sporządzą mapy, a przyrodnicy wydadzą atlas fauny i flory. Najmniej spodziewam się po literaturoznawcach.