wtorek, 18 marca 2014

Plebiscyt radiowej „Dwójki”

Od 24 lutego trwa głosowanie słuchaczy, które ma wyłonić 25 najważniejszych polskich książek opublikowanych w latach 1989-2014.

Wśród stu tytułów nominowanych przez redakcję Programu 2 Polskiego Radia znalazła się moja „Oda na dzień św. Cecylii” (1997). Aby oddać na nią głos, należy wysłać na numer 71211 SMS z kodem: A097 i krótkim uzasadnieniem. Koszt SMS: 1,23 zł.

Dla autorów najciekawszych uzasadnień przewidziano nagrody. Głosować można do 4 czerwca 2014 roku. Tego dnia w audycji „Sezon na Dwójkę” o godz. 18.00 zostaną ogłoszone wyniki plebiscytu i konkursu. O szczegółach można przeczytać TUTAJ.



Przy okazji przypominam trzy wiersze z tomu „Oda na dzień św. Cecylii”.


Przez wieki

Porządek przedmiotów w holenderskich wnętrzach:
pejzażowe płótno stół i dzbanek z cyny
pościel za zasłoną a na skraju mieszkań
ślad po madrygale w nieskończonej ciszy

kobieta de Hoocha codziennie tak samo
ręcznym ściegiem zszywa kontury materii
czyniąc to w południe z anielską uwagą
nie wie że jej serce jest po stronie śmierci

posprzątane spichrze dziedziniec podłoga
każdy kąt w przedsionku i ciężka sypialnia
ale przez stulecia pociemnieje obraz
kurzem się nasyci przestrzeń – siostra światła

wilgoć strawi sprzęty więc kobieta z krzesła
nagle się uniesie w sukni pełnej skaz
i oczyści wszystko poprawiając werniks
jakby chciała sprzątnąć nie przestrzeń lecz czas

Dusze

W pokoju przy stole z przeszłością kościelną
siedzimy radośnie w wigilię adwentu
po sutym obiedzie zniesiono zastawy
na których z indyczej pieczeni zostały
zaledwie poszlaki i ślad po rosole
to wszystko przed chwilą zostało zmienione
na kawę i ciasto i wódkę ognistą
strumieniem pamięci już płyną nazwiska
znajomych i krewnych z historii dwu rodzin
rozmowa w mieszkalny się wtacza porządek
i cykl epitafiów jak śniedź pozostawia
swe mroczne imiona na świętych obrazach

był Flis – maszynista (to zaraz po wojnie)
co stojąc na stacji z żelaznym pociągiem
dobywał z metalu parowe gwizdnięcie
by zlękły się panny idące po ścieżce
był gruby i śmiał się z potęgi dowcipu
nim z trudem się zmieścił w grobowym poszyciu
dziadkowie i bracia w przebraniu umarłych
wracają do stołu z cmentarnej Matarni
spod Klincza Szymbarku i z ziem Goręczyna
jak dymy z kadzidła unoszą się przy nas
ich dusze wskrzeszone na moment spotkania
gdy świat uziemiony z istnieniem rozmawia

Somonino, 26 listopada 1994

Tren

Już się głos pokruszył w drobne części dźwięków
i wezbrały dłonie niezwyczajnym drżeniem
zanim skóra weszła w konstelację lęku
jeszcze ktoś chciał kogoś przywołać imieniem

zanim gorzki opór całkiem spętał język
nim w sklepieniach skroni ustało ciśnienie
już się głos pokruszył w drobne części dźwięków
i wezbrały dłonie niezwyczajnym drżeniem

nim się dusza wreszcie wyzwoliła z więzów
i spłonęła postać nieruchomym cieniem
zanim skóra weszła w konstelację lęku
jeszcze ktoś chciał kogoś przywołać imieniem