Dziś nawet „pragmatycy” twierdzą, że za mało mówimy światu o naszej martyrologii.
Felieton ukazał się w tygodniku "Sieci" nr 7/2018
„Ginie prawda o Polsce z dymami rozwiewana nad Polską. Na miejsce prawdy idzie kłamstwo. Nadciąga z zewnątrz, ze wschodu i z zachodu, z rotami wojsk, co nawet walcząc ze sobą, nie przestają przecież z Polską walczyć. Skrada się z wewnątrz jak złodziej, by chyłkiem berło Jagiełłowe z rąk wielkości wyrwać – małości polskiej je oddać. Kłamstwem usiłują dzisiaj bohaterów zamienić na tchórzy, przekonać naród polski, że bohaterstwo jest próżnym szaleństwem. Kłamstwem usiłują przeszłość naszą skalać. I kłamstwem mogą przyszłość naszą zabić”.
Tak 13 grudnia 1944 r. w siedzibie Instytutu Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku mówił płk Ignacy Matuszewski. Jego profetyczna wizja sprawdziła się nie tylko w epoce komunizmu. Przez cały okres III RP odbywało się w polskiej kulturze zebranie poświęcone wzajemnemu pomniejszaniu się i oddawaniu ducha. „Polski antysemityzm”, „polska ksenofobia”, „polski obskurantyzm religijny”, „polska zaściankowość”... Precyzyjne diagnozy samozwańczych autorytetów odbierały nam godność, ale za to uwalniały nas od grzechu „narodowej megalomanii”. Na malowanym przez zagraniczne media portrecie zbiorowym Polaków z okresu okupacji zaroiło się od morderców, szmalcowników, donosicieli i rabusi grobów. Nic dziwnego, że niektórzy publicyści z rozpędu zaczęli pisać o „polskich obozach koncentracyjnych”.
Wielokrotnie przekonywałem, że trzeba podjąć przerwaną misję wojennej emigracji niepodległościowej i nieustannie przypominać światu o Polsce, która ocaliła europejską cywilizację, biorąc na siebie furię niemieckich barbarzyńców. O „kraju bez Quislinga”, który nigdy nie splamił się kolaboracją z III Rzeszą. O państwie, które w wyniku potrójnego ludobójstwa – ze strony Niemców, Sowietów i Ukraińców – straciło 6 mln obywateli, w tym 3 mln Żydów. Wreszcie o heroicznym narodzie, który w Teheranie i Jałcie został zdradzony przez aliantów i oddany w sowiecką niewolę.
Cztery lata temu pisałem: „Nasze rany wstydliwe, nasze klęski skrywane są źle widziane nawet w poezji, cóż dopiero na językach dyplomatów. Gdy Władimir Putin świętuje kolejne rocznice zakończenia Wielkiej Wojny Ojczyźnianej i zwycięstwa zjednoczonych sił pokoju nad faszyzmem, tylko pojedynczy zachodni historycy przypominają, że wojna zaczęła się jednak od wspólnej niemiecko-sowieckiej agresji na Polskę. Gdy Amerykanie i Anglicy traktują nas jak ubogich krewnych, nikt nie ma odwagi uświadomić im, że aby odzyskać honor, musieliby przelewać za nas krew w 10 wojnach. [...] Polskie doświadczenia historyczne to [...] olbrzymi kapitał polityczny, który po 1989 r. nie został w najmniejszym stopniu wykorzystany. Że co? Że polityki nie robi się z górnolotnych idei i poczucia krzywdy? Serio? Popatrzcie na Żydów, którzy z Holokaustu uczynili potężną polityczną tarczę. [...] Kto nam wmówił, że nasza tragiczna historia nie jest szczególna? I że nieustanne nawiązywanie do niej kłóci się z pragmatyzmem? [...] Dopóki nie postawimy polskich dziejów w centrum światowej polityki, traumatyczne sytuacje z przeszłości będą się powtarzać”.
Kiedy rozdrapywałem narodowe rany, z reguły odpowiadano mi, że „powinniśmy czcić zwycięstwa, a nie klęski”. Dziś nawet dogmatyczni „pragmatycy” w rodzaju Pawła Lisickiego publicznie twierdzą, że za mało mówimy światu o naszej martyrologii. A więc jednak miałem rację?
Tuż po wybuchu polsko-żydowskiego kryzysu Beniamin Netanjahu odwiedził Moskwę. „Jesteśmy wdzięczni przywódcom i narodowi Izraela za ich szacunek dla historii. Jest to szczególnie ważne po zbezczeszczeniu pomników żołnierzy sowieckich, którzy oddali życie, aby wyzwolić więźniów z nazistowskich obozów koncentracyjnych i ocalić Europę oraz cały świat przed nazizmem” – powiedział Władimir Putin. „Nigdy nie zapomnimy decydującej roli, jaką sowiecka armia odegrała w tym zwycięstwie” – odparł Netanjahu. Reporterskie zdjęcia dowodzą, że spotkanie przebiegło w wyjątkowo przyjaznej atmosferze. Podobnie czułe gesty można zaobserwować na historycznych fotografiach z Jałty.
A poza tym uważam, że Pałac Kultury i Nauki im. Józefa Stalina musi zostać zburzony.