czwartek, 17 listopada 2016

Dziedzictwo św. Cecylii

Świętą Cecylię zamordowano dwa razy. Najpierw uczynił to kat w rzymskim więzieniu, później zrobili to nowożytni filozofowie, artyści i inni wyznawcy postępu, którzy wytrzebili z kultury metafizykę. 

Stefano Maderno, Święta Cecylia


"Gość Niedzielny" nr 47/2016

Święta Cecylia, której wspomnienie liturgiczne przypada 22 listopada, kojarzona jest dziś głównie z muzyką sakralną. Za swoją patronkę uznają ją organiści i chóry kościelne, często również zawodowi wykonawcy barokowych oratoriów. Trudno, by było inaczej, skoro wyobrażenie dziewczyny grającej na organach lub trzymającej w dłoni instrument muzyczny głęboko zakorzeniło się w europejskiej kulturze. Od początku XVI w. właśnie w ten sposób przedstawiali św. Cecylię wielcy malarze, m.in. Rafael czy Nicolas Poussin. W XVII i XVIII w. dołączyli do nich wybitni kompozytorzy, m.in. Henry Purcell i Georg Friedrich Händel, którzy wychwalali świętą w wyszukanych odach.

Na tle kojących kompozycji barw i dźwięków zdecydowanie wyróżnia się marmurowa figura, którą można oglądać w bazylice św. Cecylii na rzymskim Zatybrzu. Przedstawia ona młodą kobietę leżącą na boku, twarzą do ziemi, z podciętą szyją i ramionami ułożonymi wzdłuż ciała w ten sposób, jakby były skrępowane w nadgarstkach. „Oto wizerunek najświętszej dziewicy Cecylii, którą sam ujrzałem nienaruszoną w grobie” – głosi barokowa inskrypcja.

Ulubiona muza malarzy i kompozytorów urodziła się na początku III w. w zamożnej rzymskiej rodzinie. We wczesnej młodości spotkała na Via Appia wyznawców prawdziwego Boga, przyjęła chrzest i złożyła ślub dozgonnej czystości. Zmuszona przez rodziców do małżeństwa z poganinem, nie tylko zachowała dziewictwo, ale również przywiodła do Chrystusa swego męża, Waleriana, i jego brata, Tyburcjusza. Obaj bracia zajmowali się pochówkiem chrześcijan, za co wkrótce skazano ich na śmierć i zamordowano. Cecylię aresztowano kilka dni później za próbę zorganizowania im chrześcijańskiego pogrzebu. Jej uroda była ponoć tak wielka, że wykonujący rozkaz żołnierze błagali ją,by wyrzekła się wiary. Jednak ani prośby, ani późniejsze tortury nie zmieniły postawy dziewicy. Ostatecznie Cecylia została ścięta mieczem.

W 882 r. wysłannicy Kościoła odnaleźli w katakumbach św. Kaliksta zachowane w stanie nienaruszonym ciało dziewicy i przenieśli je na Zatybrze, do bazyliki Najświętszej Maryi Panny. To właśnie tam w 1599 r. rzeźbiarz Stefano Maderno był świadkiem otwarcia sarkofagu. I wspólnie z dostojnikami kościelnymi przekonał się, że ciało św. Cecylii przez blisko 1400 lat nie uległo rozkładowi. Rok później we wnętrzu świątyni stała już niezwykła marmurowa figura, która łączy zmysłowe piękno z poruszającymi stygmatami cierpienia.

Ścięta mieczem dziewica patronką muzyki? Skąd takie zestawienie? Nie istnieją przecież żadne świadectwa mówiące, że historyczna święta grała na jakimś instrumencie. W jednej z brewiarzowych antyfon znalazła się wprawdzie wzmianka o tym, że gdy na weselu Cecylii muzycy grali, ona „śpiewała w swoim sercu samemu tylko Panu”, ale akurat ten fragment świadczy raczej o kontemplacyjnej naturze dziewicy, a nie o jej wrażliwości na dźwięki. Mimo to w średniowiecznych interpretacjach śpiew Cecylii został potraktowany dosłownie. Większość hagiografów uważa, że podstawą nieporozumienia jest błąd kopisty, który pominął przy przepisywaniu łacińskiego zdania wtrącenie „w swoim sercu”.

Czy jednak obie te sfery: okupiona cierpieniem czystość i muzyczna doskonałość są od siebie aż tak odległe, jak skłonni byliby to widzieć mieszkańcy dzisiejszej „ziemi jałowej”? Trzeba pamiętać, że przed oświeceniową rewolucją Europejczycy widzieli w św. Cecylii patronkę nie tylko wzniosłej muzyki, ale i harmonii świata. Nie w znaczeniu wyidealizowanej natury czy powszechnej szczęśliwości, lecz w sensie wyższego porządku, którego źródłem jest wcielenie, śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa. W tej teodycei uświęcone cierpienie miało głęboki sens. Raz bywało jarzmem słodkim, brzemieniem lekkim, innym razem wydawało się nie do uniesienia. Ale każdy grzesznik wiedział, że tylko w cierpieniu może doświadczyć żywej relacji z Bogiem. Najdoskonalszą formą odpowiedzi na miłość Chrystusa było męczeństwo.

Piszę w czasie przeszłym, ale przecież dla nas, mieszkańców współczesnych katakumb, są to sprawy oczywiste. Zmieniła się jedynie kultura, która nas otacza. Świętą Cecylię zamordowano dwa razy. Najpierw uczynił to kat w rzymskim więzieniu, później zrobili to nowożytni filozofowie, artyści i inni wyznawcy postępu, którzy wytrzebili z kultury metafizykę. Czystość serca nazwali naiwnością, prawdę skwitowali pytaniem Piłata, piękno zastąpili ironią, muzyczność zdławili skrzekiem, a z ludzkiego cierpienia uczynili argument przeciwko Bogu, który paradoksalnie sam pozwolił się stłuc na krwawą miazgę i zabić na krzyżu, by odkupić nasze winy. Dzięki Niemu św. Cecylia wkroczyła na drogę zmartwychwstania. Módlmy się, by Pan pozwolił jej zmartwychwstać także w europejskiej kulturze, która dziś przypomina sen wariata.