W niszowym „Tygodniku Powszechnym” Paweł Śpiewak ostrzega przed „Polską jako sektą”, czyli przed tą częścią narodu, która przeżywa swój patriotyzm w sposób świadomy i głęboki.
Felieton z cyklu "Listy z podziemia", "Gazeta Polska" 11 lipca 2012
Dlaczegóż to naczelny talmudysta III RP uważa nas za religijnych odszczepieńców? Otóż odkrył on, że w języku, którym się komunikujemy, „dużo jest słów: Polska, polski, Polacy”. Faktycznie skandal. Szkoda że Śpiewak nie podaje terminów zastępczych. Bo popularne uogólnienia typu „ten kraj”, „nowoczesny” i „współmieszkańcy” są jednak mało precyzyjne.
Generalnie autor tekstu nie ma o nas najlepszego zdania. „Nasze zbiorowe »my« – pisze – to więc pogardzane mohery, ludzie niedokształceni, czasem też bojówkarze...”. Odważne rozpoznanie, zważywszy, że wśród „moherów” jest więcej inteligentów, niż Śpiewak spotkał w całym swoim życiu. Członkowie rodzin katyńskich i akowskich, profesorowie, naukowcy, publicyści, nauczyciele... Nawet wśród uczestników ubiegłorocznego Święta Niepodległości, pieszczotliwie nazwanych „bojówkarzami”, dominowali studenci. Inna sprawa, że we wspólnocie wolnych Polaków nie ma zwyczaju obnoszenia się z wykształceniem, bo pod względem patriotyzmu wszyscy jesteśmy równi.
Próbując zilustrować tezę o naszym niedokształceniu, Śpiewak sugeruje, że czytamy tylko Rodziewiczównę, Dobraczyńskiego i Or-Ota. Dlaczego akurat taki zestaw nazwisk – nie wiadomo. Najwyraźniej autor nigdy nie słyszał o Nagrodzie Literackiej im. Józefa Mackiewicza, nie zna serii książkowej wydawnictwa Arcana ani nie śledzi drukowanego w „Nowym Państwie” cyklu Piotra Lisiewicza o pisarzach wykluczonych i zapomnianych (nawiasem mówiąc, Piotrze, najwyższa pora na książkę!). Twierdzi też nasz historyk idei, że nie czytamy Szymborskiej, Miłosza, Tuwima, Leśmiana. Znów cios na oślep. Szymborska – sprawna poetka paradoksów, klasą konceptów prawie dorównująca ks. Twardowskiemu. Żeby jeszcze miała coś ciekawego do powiedzenia... Tuwim – rzeczywiście nędza. Ale już Miłosza czytamy bardzo chętnie, tyle że nie na kolanach. A Leśmian? Kto go przywrócił współczesnej polskiej kulturze, jeśli nie Jacek Trznadel, ewidentnie „nasz człowiek”?
Pisze dalej Śpiewak, że „Polską jako sektą zarządzają ideologowie tacy jak Andrzej Nowak wespół z Wojciechem Wenclem i Jarosławem Markiem Rymkiewiczem”. Z jakichś względów nie wspomina o profesorach: Krasnodębskim, Legutce, Trznadlu, Burku, Zybertowiczu ani o głównym animatorze Stowarzyszenia Twórców dla Rzeczypospolitej, Marku Nowakowskim. Gdzie tam mnie, leniwemu poecie, do prawdziwych odnowicieli polskiej kultury, którzy od lat starają się przywracać hierarchię dzieł i wartości sprzed dwóch okupacji. Zainspirowała mnie natomiast – nieco przewrotnie – sugestia Śpiewaka, że PiS, „jeśli dojdzie do władzy czy choćby wygra wybory, a jest to dziś prawdopodobne, stanie się niewolnikiem swojego języka i swoich ideologów”.
Nie zamierzam wprawdzie zakuwać Jarosława Kaczyńskiego w kajdany, ale jeden pomysł ośmielę się przedstawić. Otóż wkrótce po wygranych wyborach należy reaktywować Polską Akademię Literatury. W jej skład, jak w dwudziestoleciu międzywojennym, powinni wejść wybitni pisarze i krytycy o świadomości wspólnotowej. Taka instytucja, we współpracy z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego, mogłaby nie tylko przyznawać prestiżowe nagrody i organizować życie literackie, ale przede wszystkim reinterpretować kanon literacki, wydawać narodowe edycje dzieł, współpracować z uniwersytetami, zatwierdzać programy szkolne, wyznaczać linię programową polskich instytutów za granicą. Gra idzie o wysoką stawkę: wskrzeszenie wielkich mitów wygnania (Sybir), oporu (zabory, obie okupacje), niepodległości (II RP) i duchowego oddziaływania na Europę. Chodzi o rzeczywisty powrót do narodowej kultury Kornela Ujejskiego i innych zapomnianych romantyków, a także Tadeusza Gajcego, Kazimierza Wierzyńskiego i Jana Lechonia jako twórców emigracyjnych, Stanisława Balińskiego, Beaty Obertyńskiej i jeszcze kilku strażników polskiej duszy. Działania IPN udowodniły, że można skutecznie przełamywać system kłamstwa w sferze historii. Podobną pracę trzeba wykonać w kulturze. Taki wysiłek jest niezbędny nie tylko patriotom. Przyda się także Pawłowi Śpiewakowi, który korzystając ze wskazówek PAL, będzie mógł nadrobić lekturowe braki.