niedziela, 26 maja 2013

Wołyńska blokada

Jedynie żelazna konsekwencja w nagłaśnianiu pełnej prawdy o Wołyniu może rozbroić bombę wzajemnej, polsko-ukraińskiej nienawiści.

Felieton z cyklu "Listy z podziemia", "Gazeta Polska" 22 maja 2013

Siedemdziesięciolecie tragicznych wydarzeń roku 1943 to dla Polaków wielkie wyzwanie. Trudno zmieścić w sobie bolesną pamięć o ekshumacji w Katyniu, zamachu gibraltarskim, konferencji teherańskiej. Jeszcze trudniej zmierzyć się z prawdą o rzezi wołyńskiej, która – mówiąc potocznie – należy do innej bajki. Do jakiejś czarnej baśni, rozwijającej się na marginesie głównej fabuły, w cieniu agresji Niemiec i Sowietów czy zdrady aliantów. Metody ludobójstwa dokonanego na Polakach przez nacjonalistów ukraińskich są tak nieprawdopodobne, że na ich tle nawet komory gazowe i strzały w katyńskim lesie wydają się prozą życia. Nieprawdopodobne, a jednak prawdziwe.

Dla obozu niepodległościowego Wołyń wciąż jest problemem politycznym. Nie ulega przecież wątpliwości, że nasz konflikt z Ukrainą leży w interesie Rosji. „Konsekwencje ewentualnego przyjęcia ostrej uchwały wołyńskiej sprzeczne są więc z interesami Rzeczypospolitej” – pisze na łamach „Gazety Polskiej Codziennie” Przemysław Żurawski vel Grajewski. I domaga się „marginalizacji kwestii konfliktów historycznych w bieżących stosunkach polsko-ukraińskich”. Czy jednak rzeź wołyńską da się zmarginalizować, przemilczeć, odłożyć na później?

Polityka międzynarodowa to gra interesów, która często wymaga, by jej uczestnicy gryźli się w język. Są jednak wydarzenia, których nie sposób objąć taką kontrolą. Wołyń to świętość, wokół której powstaje narodowe sanktuarium. Niedawno zaczęliśmy je budować, długo skrywane fakty powoli trafiają do świadomości ogółu Polaków, a nasi męczennicy wciąż czekają na ich konsekwencje, także w wymiarze politycznym. Niezależnie od długu wobec rodaków jest to także wymóg realpolitik, bo właśnie nierozwiązana kwestia wołyńska blokuje relacje polsko-ukraińskie. Jedynie żelazna konsekwencja w nagłaśnianiu pełnej prawdy o Wołyniu może rozbroić bombę wzajemnej nienawiści. Dopóki to nie nastąpi, Rosja będzie odbezpieczać ładunek wybuchowy w dogodnych dla siebie momentach.

Wbrew temu, co sugeruje Żurawski vel Grajewski, skądinąd jeden z najbliższych mi ideowo publicystów, „ostra uchwała wołyńska” nie godzi w polskie interesy. Godzi w nie rewanżyzm dojrzewający w trzewiach narodowej wspólnoty. Prawda tłumiona przez państwo w imię racji geopolitycznych powoduje, że wielu z nas całą swoją energię wkłada w rozpamiętywanie ukraińskich win, zamiast skupić się na skrajnie dramatycznym, ale wzniosłym i świętym męczeństwie ofiar. Nie tylko w interesie Polski, ale i w interesie każdego Polaka jest odkrycie chrześcijańskiego wymiaru kaźni i wybaczenie bliźnim. Politycy muszą jednak stworzyć do tego elementarne warunki, nie obawiając się początkowych trudności. Reszta jest kwestią wiary, nadziei i miłości.