Pierwszą rzeczą, którą zrobiłem po tygodniowej żałobie, było sprawdzenie ofert biur wycieczkowych, organizujących wyjazdy na Wołyń i Podole.
Komentarz dla portalu KRESY.PL
Katastrofa 10 kwietnia 2010 roku otwiera zdecydowanie nowy rozdział w polskiej świadomości narodowej, historycznej, kulturowej. Wspólnotowe doświadczenie śmierci podważa koncepcję historii jako zamkniętej na cztery spusty izby pamięci. Pozwala dostrzec osoby z krwi i kości w dawnych bohaterach: oficerach zamordowanych w Katyniu, powstańcach warszawskich czy żołnierzach wyklętych. Ale też w cywilach, którzy zginęli na Wołyniu albo trafili do łagrów. Smoleńska tragedia zbliża nas do tych ludzi i każe na nowo przemyśleć sens ich ofiar. Rzuca jaskrawe światło na nasz narodowy los.
Dla wielu obywateli Polska pozostaje biurokratycznym tworem. Żądają oni od państwa wyłącznie gwarancji świętego spokoju, zabezpieczenia własnych interesów, stworzenia warunków do bogacenia się. Ale w tych, którzy nie są do końca wyobcowani, obudził się żarliwy patriotyzm, pojawiło się pytanie o polską duszę. Już marszałek Piłsudski twierdził, że "Polska to obwarzanek: Kresy urodzajne, centrum - nic". Po Smoleńsku wracają do naszej świadomości Mickiewicz z Wilna, Słowacki z Krzemieńca, Łupaszko z ryngrafem na piersi. Uzmysławiamy sobie, że wszystko, co najlepsze, najbardziej niezłomne w naszej tradycji, zrodziło się na Kresach. To stamtąd wywodzi się polska dusza.
Wracamy na Kresy nie tylko duchem. Pierwszą rzeczą, którą zrobiłem po tygodniowej żałobie, było sprawdzenie ofert biur wycieczkowych, organizujących wyjazdy na Wołyń i Podole. Nie będę mógł żyć spokojnie, dopóki nie stanę na tej ziemi. Podejrzewam, że nie jestem w takim myśleniu odosobniony.
Relacje ze wschodnimi sąsiadami to sprawa polityków. Jako poeta jestem jednak pewien, że czeka nas teraz wielka narodowa pielgrzymka na Kresy. Musimy odbudować zerwane więzi, zabezpieczyć ślady naszych przodków, odzyskać kulturową jedność. Jesteśmy to winni zmarłym, wygnańcom i tym, którzy mieszkają tam do dziś. No i sobie samym, jeśli chcemy naprawdę być Polakami.