Tak, to już ten rok – ostatni w historii ludzkości. Wiadomo nawet, kiedy dokładnie nastąpi koniec świata. W grudniu po południu. Wszystko zostało precyzyjnie przepowiedziane w kalendarzu Majów i w filmie Rolanda Emmericha „2012”.
Felieton z cyklu "Listy z podziemia", "Gazeta Polska" 4 stycznia 2012
Tom Cruise i inni kapłani hollywoodzkiej sekty scjentologów pospiesznie znoszą do betonowych schronów skrzynki z kawiorem. Na terenach, które – według najnowszych prognoz – zostaną objęte potopem, wzrosła sprzedaż pancernych motorówek. Podobno za jedyne pół miliona dolarów można wykupić miejsce w hotelowcu na dnie oceanu. W pakiecie masaż tajski i pierwszy drink za darmo. Ponieważ na ziemiach polskich ma nastać epoka lodowcowa, sam przez chwilę chciałem zainwestować w kilka farelek i karmę dla mamutów. Doszedłem jednak do wniosku, że to bez sensu. Grzejników i tak nie będzie do czego podłączyć, a mamutów nie ma co tuczyć, bo się przyzwyczają. Jak człowiek rano nie uzupełni paśnika, to podejdą pod igloo i narobią smrodu w obejściu.
Że co? Że natrząsam się z newsa o zbliżającym się dniu ostatecznym? Wręcz przeciwnie. Chrześcijanie od dwóch tysięcy lat oczekują tego dnia, starając się czuwać „odziani w pancerz wiary i miłości oraz hełm nadziei zbawienia”. Tyle że nasz główny serwis informacyjny, w odróżnieniu od TVN48, nie podaje konkretnej daty. Głosi raczej, że dzień Pański przyjdzie „jak złodziej w nocy”, gdy możni tego świata będą zachwalać „pokój i bezpieczeństwo”. Ci, którzy są przekonani, że koniec świata nastąpi 21 grudnia 2012 r., powinni się zastanowić, czy ktoś, nawiązując do Majów, nie robi sobie z nich jajów. Lub jaj, jeśli upieramy się przy językowej poprawności.
Powinni, ale się nie zastanowią, bo reagują jak lemingi. Co czarno na białym zapisane w Nowym Testamencie, dla nich nie jest nawet prawdopodobne. Wystarczy jednak powołać się na jakiś przeterminowany kalendarz, kod Leonarda da Vinci czy list z kosmosu wykuty w meteorycie, żeby stadnie zaczęli wierzyć w Kluczowe Przesłanie dla Ludzkości. Dotyczy to także egzotycznych religii. Wyobraźmy sobie, że na ekranie telewizora pojawia się łysa głowa skośnookiego mnicha, który opowiada o pożytkach z ascezy. Większość współczesnych wykształciuchów rytualnie westchnie nad buddyjską subtelnością ducha i umysłu. Niektórzy będą w stanie natychmiast podjąć post ścisły jako drogę do oczyszczenia. Gdy jednak kamera uchwyci szerszy plan i okaże się, że mnich nosi katolicki habit, ci sami ludzie krzykną z niesmakiem: – Co za cierpiętnictwo! Zacofanie! Ograniczenie horyzontów!
Typologia polskich lemingów jest rozbudowana. Najszerzej w literaturze przedmiotu zostały dotychczas opisane lemingi polityczne, kierowane nienawiścią do Jarosława Kaczyńskiego, ale istnieją też inne mutacje gatunku. Lemingi kulturalne powtarzają z dumą, że Zygmunt Bauman jest znany w Europie i śledzą nominacje do Nagrody Nike. Lemingi obyczajowe twierdzą, że małżeństwo to przeżytek, po czterdziestce zaczynają łaskawie myśleć o własnym potomstwie, a za najważniejsze problemy współczesnego świata uważają dyskryminację gejów, globalne ocieplenie i przemysł futrzarski. Lemingi modowe wierzą w moc napojów energetyzujących, palą elektroniczne papierosy, a zapytane o „wzór i autorytet”, wahają się między Paulo Coelho a Stevem Jobsem. Wyznawcy kalendarza Majów, życia na Marsie i 150 utajnionych przez Watykan ewangelii to lemingi religijne, wyznające nie tyle postęp, ile mieszankę magii i quasi-naukowego bujania w obłokach.
Choć wątpię, że w tym roku czeka nas koniec świata, nie miałbym nic przeciwko temu, aby świat lemingów rzeczywiście się zawalił. Może się to zdarzyć w grudniu po południu, ale niekoniecznie. Ważne, żeby Polska w końcu znormalniała. Szanse są, bo rząd Tuska od wielu miesięcy zachowuje się tak, jakby wierzył w rychły koniec świata. Minister finansów już dwa razy ogłosił, że gdy zacznie się kataklizm, trzeba będzie zwiewać do Ameryki. Pewnie dlatego, że tam ma być potop, który znacznie łatwiej przetrwać niż epokę lodowcową. Należy umiejętne podkręcać te fatalistyczne nastroje. Kiedy oni wszyscy – władza, jej medialni funkcjonariusze, dawni esbecy, oligarchowie i lemingi – ze strachu rozjadą się po świecie, niebo nad Polską się rozjaśni. Jak cudownie będzie się obudzić 22 grudnia we własnym państwie.