Fakt. Leżą pokawałkowani albo spopieleni. Nie wstaną, żeby opowiedzieć, co naprawdę zdarzyło się w Smoleńsku. Paszporty wymieniono im na sfałszowane protokoły z sekcji zwłok, oficerom zerwano dystynkcje. Ktoś ukradł karty kredytowe, a później płakał, żałował... Niepotrzebnie. Pieniądze są przydatne żywym, nie umarłym.
Felieton z cyklu "Listy z podziemia", "Gazeta Polska" 25 stycznia 2012
Generał był w kokpicie czy go tam nie było? Pijany czy trzeźwy? Podawał aktualną wysokość czy robił to drugi pilot? Prezydent wywierał naciski czy trzymał się procedur? Brzoza ścięła skrzydło czy na odwrót? Trzeba dobrze się zastanowić, w co ludzie uwierzą. Logika nie ma tu nic do rzeczy. Największą brednię można rozpropagować, jeśli zachowa się ciągłość „narracji” odwołującej się do najniższych instynktów. A więc po kolei: był, pijany, podawał, wywierał, brzoza.
Życie zamieniło śmierć w puzzle. Z martwych ciał ułożyło zabawny obrazek i sprzedało go milionom Polaków. Czasem ktoś przychodzi z reklamacją, twierdząc, że dany element nie pasuje: brzoza jednak nie mogła ściąć skrzydła, a generała nie było w kokpicie. Wtedy życie odpowiada, że owszem, ale to wina użytkownika. Fabrycznie puzzle były sprawne, co stwierdziły dwie niezależne komisje. Poza tym termin gwarancji minął dawno temu.
Czy powinniśmy gniewać się na życie, że tak nas oszukuje? W gruncie rzeczy robi to w naszym dobrze pojętym interesie. Zależy mu, żebyśmy mieli święty spokój, żeby nasza wegetacja była łatwiejsza i bardziej optymistyczna. Traktuje nas jak rodzic, który chroni własne dzieci przed grozą świata dorosłych. Czasem należy coś ukryć, przemilczeć, przedstawić niezgodnie z faktami, żeby maluchy się nie zgorszyły albo nie histeryzowały. W porządku, ale co z poległymi w Smoleńsku? „Tak chciano ich ośmieszyć i każdą kroplę krwi zamienić / w kroplę farby drukarskiej niosącej kłamstwo za kłamstwem / tak chciano ich ośmieszyć z każdej nitki ich mundurów / snuć odwieczną szatę zdrady narzucać ją na usłużne plecy” – pisze o nich emigracyjny poeta Aleksander Rybczyński.
Czy wolno wykorzystywać milczenie zmarłych? Urabiać ich jak puzzle wciskane na siłę w miejsca, do których nie pasują? Być może to niezbyt estetyczne – pada życiowa odpowiedź – ale ich i tak już to nie obchodzi. Życie dziwi się smoleńskim rodzinom, które z płonącymi świecami wchodzą do groty śmierci, próbując wyjaśnić los najbliższych. Czuje się pewnie, bo nie wierzy, że jest na świecie coś cenniejszego niż ono samo. Nie rozumie słynnych słów Józefa Becka: „Istnieje jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor”.
Czy polegli w Smoleńsku chcieliby wrócić do takiego życia? Do życia, które nimi gardzi i traktuje ich przedmiotowo? Jednak tak, bo, choć milczą, zdają sobie sprawę, że obrona ich honoru to warunek godności i niepodległości Polski. Życie szydzi z nas, gdy razem z rodzinami smoleńskich ofiar rozświetlamy grotę śmierci. Nie dostrzega, że w blasku naszych świec powoli wyłania się z ciemności ta, z którą w końcu będzie musiało się zmierzyć. Nieludzka, okrutna dla swoich wrogów matka Wolności. Prawda.