Pora powiedzieć to otwarcie: wasz osławiony realizm, koledzy z mainstreamu, jest realizmem chłopa z noweli Żeromskiego „Rozdziobią nas kruki, wrony”. Tego, który skrada się do zabitego przez Moskali powstańca styczniowego, by przeszukać mu kieszenie i obedrzeć ze skóry jego konia. Brutalne, ale prawdziwe.
"Gazeta Polska Codziennie" 10 stycznia 2012
Film Joanny Lichockiej „Przebudzenie” ukazał głęboki sens budowy drugiego obiegu. Wobec rządowo-medialnego monopolu należy poszerzać przestrzeń wolności wokół siebie: organizować się w lokalnych społecznościach, głośno upominać się o prawdę, czcić bohaterów, być czytelnym znakiem sprzeciwu wobec polityki ograniczania polskiej suwerenności, a jednocześnie tworzyć autentyczną narodową kulturę, która w przyszłości będzie mogła zastąpić jej oficjalną atrapę, podtrzymywaną przez Adama Michnika czy Kubę Wojewódzkiego.
Co jest skuteczne
Wszyscy zrozumieli, jeden nie zrozumiał. Publicysta „Faktu” Łukasz Warzecha zarzucił wolnym Polakom manifestowanie moralnej wyższości, a nasze wysiłki nazwał jałowymi. Jego zdaniem, powinniśmy zmieniać III RP od środka, uprzejmie przekonując do swoich racji konsumentów TVN-u czy „rozsądnych konserwatystów” (co w sumie na jedno wychodzi). Prawdopodobnie w mniemaniu Warzechy on sam skutecznie posługuje się tą metodą, pisząc teksty prasowe. Wyborcy PO zapychają mu pewnie skrzynkę mailową, dziękując, że otworzył im oczy na polską rzeczywistość. Niestety, to raczej mrzonka. Kogo nie obudziły tragiczne wydarzenia: Smoleńsk, przebieg śledztwa i postawa polskiego rządu, tego i stu Warzechów nie wyrwie z letargu.
Biedny pragmatyk patrzy na getto
Warzesze odpowiedział Rafał Ziemkiewicz, pokazując, że polityczny realizm, a nie tylko instynkt metafizyczny, nakazuje dziś rozwijać wspólnotę wolnych Polaków. Publicysta „Faktu” pozostał jednak głuchy na te argumenty. Jak mantrę powtarza swoje rozpoznanie, że oczekujemy politycznego rozwiązania, które „ma przyjść nie wiadomo skąd”. Otóż polityczne rozwiązania zazwyczaj są dziełem polityków. Również my mamy swoich niepodległościowych reprezentantów. Gdy nadejdzie ich czas w polityce, nasz „jałowy” drugi obieg stanie się naturalną treścią narodowej kultury. Jednocześnie nasz „upór i trwanie” tworzy klimat do politycznej zmiany. Jedno z drugim jest ściśle powiązane. Wbrew sugestiom „konserwatywnych” udziałowców starego porządku, nie tworzymy getta. W getcie wegetują niewolnicy, którzy muszą respektować zasady narzucone przez okupanta. Drugi obieg to dziś centrum polskiej kultury.
A co z naszym „zamknięciem się” na pogrążonych w letargu? Są dwie drogi do ich świadomości. Jedna, bezużyteczna wobec możliwości rządowych mediów, to ta, którą proponuje Warzecha: prowadzić dialog i pięknie się różnić. Druga, realistyczna, to zbudować na tyle silną i atrakcyjną kulturę, by ludzie sami mogli ją wybrać, dostrzegając pozorność swojego świętego spokoju. Poczekajmy, aż skutki ekonomicznego kryzysu zmuszą ich do myślenia.
Koń powstańca
Łukasz Warzecha uważa się za realistę. A jednocześnie jest urażony faktem, że postawę takich jak on niektórzy z nas kwitują lekceważącym „ma dzieci i kredyt”. A przecież to zdroworozsądkowa intuicja. Pora powiedzieć to otwarcie: wasz osławiony realizm, koledzy z mainstreamu, jest realizmem chłopa z noweli Żeromskiego „Rozdziobią nas kruki, wrony”. Tego, który skrada się do zabitego przez Moskali powstańca styczniowego, by przeszukać mu kieszenie i obedrzeć ze skóry jego konia. Brutalne, ale prawdziwe.
Dziś kolejna smoleńska miesięcznica. Gdy wolni Polacy będą gromadzić się w warszawskiej archikatedrze, niedaleko, w jakimś miejskim klubie, rozpocznie się dyskusja pt. „Spór o dwie Polski”, oczywiście z udziałem Łukasza Warzechy. „Będziemy precyzowali pojęcia, wysuwali argumenty i zastanawiali się nad rzeczywistymi liniami sporu” – czytam na stronie „Teologii Politycznej”, organizatora imprezy. Miłego precyzowania, panowie!