Wiersze z cyklu „Niepodległość”
Maciejowi Mazurkowi
Wojciechowi Wenclowi
* * *
Gdzie jest ten, co stoi
i trzyma w ręku krzyż
lub sobą zatrzymuje karawanę czołgów?
Gdzie jest? wyolbrzymiony
podziwem, wykoślawiony
pomówieniem (poznajesz mnie, synu?)
zasłonięty – prawdziwie!
Albo płonący na stadionie?
Albo niosący na drzwiach?
Nieznośnie patetyczny,
Znak, symbol oporu,
Gdzie jest? Jaką
Zamieszkuje ziemię?
[więcej wierszy: „Arcana” 2011 nr 1]
ROMAN MISIEWICZ
kiedy opadła groza pogasły reflektory
Wojciechowi Wenclowi
pozostało
leśne wysypisko
ludzie utrwaleni
w bardzo dziwnych pozach
rozbite fotele
zmordowane ciała
pod biało czerwoną szachownicą
grają w kości
o strzępy czerwonego sukna
powiewającego gdzieniegdzie
na gałęziach
28.07.2010
[dobre-nowiny.pl]
MAREK RAPNICKI
Elizabeth Taylor
Wojciechowi Wenclowi, jednemu z najdzielniejszych
nie potrafię wyrzucić starej czapki Ojca.
z nutrii i wzruszenia.
dożywocie pod zwałami pamiątek.
a przynajmniej trzydzieści pięć lat.
najczęściej rozmawiam z Amalią.
bul [cytuję] wycieka ujściem Tagu.
lecą myśliwce na Trypolis. lada chwila
miną się z bocianami.
swój namaścił swego orderem Orła Białego.
Elemele dutki [ludowe].
wczoraj spostrzegliśmy za oknem nieznanego ptaka.
dał przykład. tra la li. wygrał z zimą. popiół lat
zamienił nam się w ciało dziewczyny ze zdjęcia
w łazience. a jednak można.
non omnis skapcaniał.
noc mnie oblewa bladym świtem.
jaka to melodia. paso doble tamtej krwi.
unisono dyszące nad Siewiernym.
święty Osip ryczy ze śmiechu na błękitnych matach.
przegrywają niezłomni. w najgłębszych korzeniach ich męstwo
zapisane. na polach tchórzem obsianych.
jak wierny to pies. jak mądry to martwy.
reżyser Czarnego Czwartku dostał zapalenia płuc.
ach. co to będzie. oj dana dana.
historio przegrana.
Ewa nie patrzy nam w oczy. chce spać.
sory [dirty English] że jadę różewiczem.
we dwóch da się to znieść.
Adam wylądował na naszych ramionach.
dogasają marzenia. idzie wiosna. znowu zdradzi.
stara szachrajka.
Elizabeth Taylor nie żyje.
21-28 III 2011
[„Almanach Prowincjonalny” nr 13]
STANISŁAW CHYCZYŃSKI
Dla Wojtka Wencla sonet
Świeci nam z góry wielkie drzewo ognia
płonąc przy drodze wśród kosmicznej zimy
Każdy więc może duszę przy nim ogrzać
by stać się lepszym choć trochę dla innych
Trzeba w to wierzyć że ogień ma Imię
święte jak spokój po długim zamęcie
Błędny nas ognik nie ogrzeje w zimie
światło reklamy nie ulży nam w męce
Tobie niech mruga gwiazda nad Matarnią
anioł zwiastuje szwedzkie hurratorium
(pieśń na pohybel iście wrażym armiom)
Boski masz ogień we wnętrzu jak nawa:
kiedy dla Ciebie z chmury trzaśnie piorun
jego huk pęknie i utonie w brawach...
(22 grudnia 2003 r.)
[„Sonety kalwaryjskie”, Bydgoszcz 2010]