Po autorytetach ze stajni Adama Michnika pojawiły się autorytety „Krytyki Politycznej”. Miłosierdzie dla dawnych ubeków przeistaczało się we współczucie dla gejów, matek pragnących uśmiercić dziecko itd.
"Gazeta Polska Codziennie" 29 listopada 2011
W najbliższą środę Andrzej Wajda zacznie zdjęcia do długo zapowiadanego filmu o Lechu Wałęsie. – Co jest zachwycające w tym, czego Lech dokonał, to to, że wyszliśmy z tej opresji wolni i z życiem, co wcale nie było takie oczywiste – mówi słynny reżyser o transformacji ustrojowej w 1989 r. I ma rację. Mogliśmy przecież wyjść z tej opresji wolni i z życiem, ale nie wszyscy. Odpowiedzialni za komunistyczne zbrodnie funkcjonariusze SB i ich mocodawcy mogli trafić za kratki, a tajni współpracownicy stracić prawo do funkcjonowania w życiu publicznym. Nic takiego jednak nie nastąpiło.
Nowi Mojżesze
Czy w filmie Wajdy pojawi się wątek opisany przez Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka w głośnej książce „SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii”? Albo niewygodna prawda o Okrągłym Stole, od lat konsekwentnie poświadczana przez Krzysztofa Wyszkowskiego? Raczej nie, bo reżyser już dwa lata temu deklarował: – Co mnie dziś zasmuca i wzbudza złość, to ataki na wielkiego bohatera, jakim był Lech Wałęsa, przez ludzi, którzy są nikim w porównaniu z nim. Wygląda więc na to, że film będzie kręcony na kolanach wobec postaci „katolickiego Mojżesza”, jak określa Wałęsę autor scenariusza, Janusz Głowacki.
Znamienne, że niedawno obaj autorzy filmu – Wajda i Głowacki – podpisali się pod listem otwartym w obronie „Krytyki Politycznej”, oskarżanej o związki z lewackimi bojówkarzami z Niemiec, którzy zakłócili obchody Święta Niepodległości. Dążenie do ukrycia grzechu pierworodnego III RP zwykle idzie w parze z poparciem dla nowej lewicy. Zazwyczaj jest też równoznaczne z poparciem dla kolejnych partii politycznych, realizujących okrągłostołowy testament.
Struktura szkatułkowa
Gdyby potraktować serio postmodernistyczną naukę o literaturze, można by stwierdzić, że III RP przypomina powieść szkatułkową. To kilka odrębnych historii umieszczonych jedna w drugiej. Osobiście wolę jednak porównać obecny system kłamstwa do rosyjskiej matrioszki. Pamiętają państwo te popularne w okresie PRL pękate, kolorowe figurki? W środku jednej ruskiej baby tkwi druga, nieco mniejsza, wewnątrz tej drugiej jeszcze mniejsza – i tak w nieskończoność. Właśnie w ten sposób toczy się historia III RP. Gdy rządom Jana Olszewskiego czy Jarosława Kaczyńskiego udawało się rozbić jedną babę, z jej wnętrza natychmiast wyłaziła druga, bliźniaczo podobna. W miejsce Unii Demokratycznej powstawała Unia Wolności, a potem Platforma Obywatelska. Po autorytetach ze stajni Adama Michnika pojawiły się autorytety „Krytyki Politycznej”. Miłosierdzie dla dawnych ubeków przeistaczało się we współczucie dla gejów, matek pragnących uśmiercić dziecko itd. Na tej zdolności systemu kłamstwa do nieustannych „podmianek” polega jego trwałość.
IV RP musi powstać
Źródłem wszystkich patologii III RP – korupcji, degeneracji sądownictwa czy zaniku instynktu niepodległościowego na szczytach władzy – jest Okrągły Stół, przy którym wyselekcjonowana przez SB elita „Solidarności” dogadała się z komunistami. Kulminacją zła, które od tamtej pory spowalnia tryby państwa, była katastrofa smoleńska. Ale po Smoleńsku stało się też coś, czego rządząca nami matrioszka nie przewidziała. Wielu Polaków obudziło się z letargu i zaczęło tworzyć ruch społeczny, w którym słowa „Bóg, honor, ojczyzna” odzyskały zdolność jednoczenia. Kto wie? Być może prezydent Lech Kaczyński zginął po to, by skompromitowana przez służalcze media idea IV Rzeczypospolitej jednak się urzeczywistniła. Dzięki zaangażowaniu nas wszystkich – wyrwanych ze zobojętnienia i bezsilności.
W tym kontekście zmiany w Prawie i Sprawiedliwości, których jesteśmy dziś świadkami, nie są końcem świata. Nowy wiceprezes partii, Mariusz Kamiński, to – w odróżnieniu od Zbigniewa Ziobry – wiarygodny urzędnik państwowy. W głębi każdej matrioszki kryje się najmniejszy element, który już się nie rozkłada. Wierzę, że w końcu wspólnymi siłami – w polityce i kulturze – uda się go rozbić. W przeciwnym razie nadal będą powstawać hagiografie Lecha Wałęsy, a my we własnej ojczyźnie – jak był łaskaw stwierdzić Andrzej Wajda – będziemy nikim.