niedziela, 13 listopada 2011

Ziemkiewicz: Dla człowieka wierzącego w Polskę śmierć nadaje sens polskości

W laudacji poświęconej "De profundis" Rafał Ziemkiewicz powiedział m.in.:

Wszyscyśmy trochę z Mickiewicza i trochę z Prusa. Trochę z Piłsudskiego i z powstań, trochę z Dmowskiego i jego trzeźwych uwag, aż do bólu cynicznych o koniecznościach geopolitycznych i o tym, że Polacy winni więcej myśleć, mniej sercem się kierować. A ten tom poezji jest wspaniałą klamrą spinającą te dwa światy. (...) Doczekaliśmy się tomu, który mimo że wynika z tradycji całej naszej romantycznej i nie tylko romantycznej wielkiej poezji, jest jednocześnie tomem niezwykle politycznym w swojej najgłębszej warstwie. Jest to poezja obywatelska, patriotyczna, tłumacząca polskość. I tłumacząca te dwa światy, które wciąż nie mogą się między sobą dogadać, choć też nie mogą bez siebie istnieć. (...)

Słowo poetyckie tym się różni od słowa prozatorskiego, czym sprężone powietrze od powietrza zwykłego. Sprężone powietrze zawiera w sobie energię, ktora jest w stanie poruszyć maszyny rozmaite, rozbić rozmaite przeszkody. I taką energię słowa ma w sobie wielka poezja, do której zaliczam także poezję naszego dzisiejszego laureata. (...) To zaledwie 30 małych karteczek wypełnionych krótkimi strofami. Ale to lektura, z którą można obcować przez długie miesiące, smakując, podążając za poetą, znajdując nawiązania. Bo jest w tych wierszach dyskusja z ogromną polską tradycją, jest w tym zapis ogromnych emocji. Jest tam, mam wrażenie, odpowiedź. A w każdym razie są tam znakomite pytania. (...)

Ten tom wierszy powstał z tragedii smoleńskiej, z połączenia tragedii smoleńskiej z innymi tragediami. Powstał ze spojrzenia jednoczesnego, jakie tylko w poezji może się udać, na tę katastrofę i na tragedię żołnierzy wyklętych, na tragedię powstańców, na tragedię pokoleń Polaków, których już nie ma, ale wciąż żyją w nas dzięki swojej śmierci. Wielu krytyków, mam wrażenie, nie zrozumiało tego problemu. (...) Stąd oskarżenia, całkowicie nietrafne, o narodową nekrofilię, o grzebanie się w grobach, o męczennictwo, o jakiś narodowy masochizm. Nie można takich oskarżeń stawiać, jeśli się zrozumie najgłębszy i zarazem niesamowicie prosty sens całej poezji Wojciecha Wencla. (...) Cóż jest sensem życia dla katolika, jeśli nie śmierć właśnie? Śmierć, która dla niewierzącego jest tragedią, absurdem i końcem wszystkiego, dlatego się ją wypiera, a myślenie o śmierci staje się czymś godnym ośmieszenia. Dla człowieka wierzącego śmierć nadaje sens. Dla człowieka wierzącego w Polskę śmierć nadaje sens polskości. Nie dlatego, że sensem polskości ma być "umrzeć", ale dlatego, że w śmierci kolejnych pokoleń ten sens można odczytać. (...) Jak sens wiary katolickiej jest w śmierci człowieka, która jest udziałem śmierci Jezusa, tak sens wiary w Polskę, sens polskości, jest w śmierci tych, którzy za Polskę umierali, bo z tej śmierci wynika życie. (...)